2021-03-18

Nawiedzone domy: 5 opuszczonych nieruchomości w Polsce, w których straszy.

Ludzie dzielą się na dwa rodzaje. Pierwsi, to Ci szukający wrażeń i lubiący horrory.  Pustostany rozpalają ich wyobraźnię i tylko czekają na moment, by zaspokoić swoją ciekawość wizytą w takim miejscu. I drudzy, których wszystkie historie o duchach, opuszczonych miejscach i dźwiękach w ciemności, przyprawiają o dreszcze i bezsenność.

 

Myślę, że większość z nas wie, do której grupy należy, ale jeśli Ty jeszcze tego nie wiesz, dziś masz świetną okazję, by się o tym przekonać.

Zapraszam do odkrycia opuszczonych, nawiedzonych domów i niezwykle pięknych, turystycznych nieruchomości. Historia każdego z nich może sprawić, że postanowisz którąś odwiedzić! Zaczynamy!

 

Nawiedzone domy: 5 opuszczonych nieruchomości w Polsce, w których straszy

nawiedzone domy

Nawiedzony dom i działka w Krakowie, ul. Kosocicka 8

Działka, na której stał dom, to grunt, na którym stoi również maleńka kapliczka typu domkowego. Niektórzy twierdzili, że jest ona śladem cmentarza ofiar cholery z XIX wieku. Jednak wg moich badań, kapliczka pochodzi z 1934 roku. O ile cmentarz istnieje, kapliczka została wybudowana z innych pobudek. Niemniej jednak, historie o przeklętej ziemi pojawiały się od XVI wieku. Podobno chłopi bali się tu przychodzić i mówiono, że w tym miejscu straszy.

W latach 70'tych ubiegłego wieku, dwóch braci postanowiło postawić tam budynek mieszkalny wraz ze szklarnią. Na zdjęciach archiwalnych widok z okien jednego z pokoi, to wspomniana przeze mnie wyżej, kapliczka. Historia przekazywana przez mieszkańców mówi, że jeden z braci zamordował tu drugiego, po czym popełnił samobójstwo. Od tej pory historie o obecności duchów stały się codziennością. Szczególnie często wspominano ducha małego chłopca.

Tragiczne sytuacje mają miejsce wszędzie, ale w tej okolicy wciąż działo się coś złego. Kolejni właściciele podobno ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Nieszczęścia i przedwczesne zgony przytrafiały się także odwiedzającym to miejsce.

Z powodu upiornych historii oraz wyglądu willi, w roku 2016 udało się ją rozebrać. Co ciekawe jakiś czas przed rozbiórką odnaleziono tablicę grobową, z napisem „Andrzejek ur. 4.8.1947 – 12.10.1947”. Działki przy tej ulicy wciąż czekają na nowego właściciela.

 

Willa Arpada Chowańczaka w Warszawie, ul. Morskie Oko 5, również należy do nieruchomości, w których straszy

Willa została zbudowana w 1928 r. na zlecenie znanego kuśnierza warszawskiego, Arpada Chowańczaka. Jego klientami byli Ignacy Mościcki, Pola Negri, czy Józef Potocki. W czasie II wojny światowej ten dom był ważnym ośrodkiem konspiracyjnym, gdyż ukrywały się w niej żydowskie rodziny. Syn Chowańczaka – Jan Daniel, zaopatrywał w broń powstańców warszawskich, którzy zajęli willę w nocy z 5 na 6 sierpnia 1944 r. Tej samej nocy z powstańcami znalazła w niej schronienie Hanka – piękna, młoda dziewczyna, która zbierając kwiaty dla swojego ukochanego powstańca, zmarła w wyniku strzału. Nikt nie wie, czy był to strzał hitlerowca, czy innego powstańca. Od tego czasu świadkowie twierdzili, że Jej Duch pozostał w murach willi ochraniając ją przed bombą, która 22 września 1944 r. spadła tuż obok, na sąsiednią kamienicę, lub kiedy chciano willę rozebrać, czy też później. Skąd taka myśl?  Gdy willa trafiła w ręce spadkobierców dawnych właścicieli, była w całkowitej ruinie. Walczono o jej uratowanie i wpisano ją do rejestru zabytków. Decyzja ta została jednak zaskarżona. Po ponownym rozpatrzeniu Wojewódzki Sąd Administracyjny ostatecznie uchylił decyzję o wszczęciu postępowania o wpisaniu na listę zabytków. To miało rozwścieczyć Ducha Hanki. Niedługo po ogłoszeniu tej decyzji, 15 kwietnia 2009 roku, dach i poddasze strawił pożar. Wywołało to burzę wśród obrońców zabytków i znacznie przyspieszyło prace związane z odbudową willi. W styczniu 2012 roku willę wraz z przynależnymi do niej działkami zakupiła spółka MyOni Group Andrzeja Piliszka. Zaplanował odremontowanie willi z przeznaczeniem mieszkalnym, a pozostałe części działki przeznaczył na budowę osiedla apartamentowców. Miasto oraz konserwator zabytków tym razem zgodzili się. Przyznano nawet fundusze w wysokości 113 tysięcy złotych na odtworzenie dachu oraz izolacji. Niektórzy twierdzą, że to dzięki Hance willa żyje obecnie nowym życiem. Dziś możemy podziwiać ją spacerując po Parku Szustrów.

Które jeszcze historie opuszczonych nieruchomości, w których straszy zasługują na miejsce na naszym blogu? Najlepsze dopiero przed nami!

 

Pałac w Mokrzeszowie

nawiedzone domy

 

10 kilometrów od  Świdnicy, przy głównej ulicy na trasie do Wrocławia znajduje się dość spora budowla z charakterystycznej żółtej cegły. Wzniesiony w drugiej połowie XIX wieku, w stylu neogotyckim jako szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich. Początkowo służył jako dom starców i lecznica dla rannych w I wojnie światowej pilotów. Następnie, od 1918 roku urządzono tam sanatorium. Po 8 latach działania ośrodka wypoczynkowego Zakon Kawalerów Maltańskich sprzedał sanatorium żydowskiemu kupcowi, który niedługo potem, z powodu wojny, opuścił budynek. Posiadłość stała pusta do 1938 roku, by zamienić się w tzw. Dom Matek prowadzony przez Związek Dziewcząt Niemieckich. Sprowadzono dziewczęta tzw. "czystej krwi aryjskiej" w ramach akcji Lebensborn (niem. Źródło Życia). Po 6-miesięcznej opiece matek niemowlęta były wysyłane do  Niemiec. Ta działalność zakończyła się w 1945 r. Przez kolejne 3 lata szpital pełnił funkcję koszar, w których mieszkali radzieccy żołnierze. Następnie otwarto szkołę, która działała ponad 30 lat. Ostatnimi znanymi właścicielami „pałacu”, została niemiecka rodzina, która kupiła w celu otwarcia hotelu. Chwilę po transakcji, ślad po niej zaginął. Ciekawe, dlaczego wstęp na teren pałacu jest wciąż zabroniony?

 

Loża Masońska, Gdańsk, ul. Sobótki

nieruchomosci w których straszy

 

To kolejne miejsce, które świetnie oddaje nastrój horroru. Neorenesansowa willa o nieco tajemniczej historii. Budynek powstał na początku XX wieku (1907-1910) na "diabelskim" wzgórzu. Podobno przed wiekami czarownice spotykały się, by odprawiać swoje obrzędy, na szczycie góry. Podobno pierwszym jej właścicielem był gdański laryngolog Michał Litewski. Niemal 100 lat temu około 1925 r. wolnomularze wybrali to miejsce adoptując je do swoich potrzeb. Historie o spotkaniach masonerii gdańskiej mają swoje źródło przez właścicieli działającej obok restauracji. Należała ona do lóż masońskich Zur Kette an der Weichsel i Zum Drei Säule.

Jeszcze 20 lat temu stacjonowała tam telewizja gdańska, ale szybko opuściła budynek, podsycając tym samym głosy o straszących tam duchach i obecności nieczystych sił. Są nawet świadkowie, którzy twierdzą, że w nocy rozbłyskują światła o niewiadomym pochodzeniu. Sam rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków opowiadał, jak mówiono mu, że w budynku straszy.

Jak łatwo się spodziewać, willa jest opuszczona i dziś straszy już samym wyglądem, choć wewnątrz wciąż docenić można piękne kominki, stolarkę drzwiową, balustrady i sufity.

 

Wisienka na torcie spośród opuszczonych nieruchomości: Pałac w Mosznej, okolice Opola

 

Środkowa część pałacu pochodzi z XVIII wieku i budowany był w kilku etapach. Legenda głosi, że w czasach średniowiecza należał do Zakonu Templariuszy. W roku 1866 Hubert von Tiele-Winkler z małżonką kupili Mosznę i wprowadzili się na teren tamtejszego pałacu. Jego żona należała do rodziny, która dzięki Jej ojcu, z taniej siły robotniczej w bardzo szybkim tempie awansowała do tytułu hrabiowskiego. Byli więc w posiadaniu ogromnego majątku, m.in. wsi Katowice i których uważa się za założycieli dzisiejszego miasta.

Ich najstarszy syn Franz, odziedziczył cały majątek należący do rodziny. To on był budowniczym pałacu, który wzniósł w miejscu spalonego w 1896r, w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziś posiada 365 pokoi, tyle ile jest dni w roku. Ponadto ma 99 wież, adekwatnie do liczby majątków, jakie posiadał.

W 1911 roku Hrabiego odwiedził Cesarz, by zobaczyć Jego dzieło. Podobno zapytał, jak udało mu się w ciągu trzech lat zbudować pałac. W odpowiedzi usłyszał, że ten podpisał pakt z diabłem. Poza wybudowanym pałacem, ale i wieloma niewiadomymi, pakt miał zawierać umowę, że winda prowadząca Franza do Jego pokoju oraz prywatnej biblioteki z Jego śmiercią odmówi posłuszeństwa. Z jakichś względów zależało mu, by nikt poza nim nie dostał się do zbiorów Jego ksiąg i prywatnych pokoi. W dowód wdzięczności na terenie podwórza postawił figurę diabła, która po II wojnie światowej została zniszczona, gdyż ku oburzeniu wiernych, pomnik stał przy kaplicy.

Nie wszyscy wiedzą, ale w pałacu jest wiele wskazówek kontaktów rodu Wincklerów z diabłem, jak np. maska i kartka z podpisem na witrażach w kaplicy. Przyglądając się pałacowi z lotu ptaka, dostrzega się również jego rogi, które pełnią funkcję schodów prowadzących na plac pałacu.

Ponadto do zamku przynależy ogromna przestrzeń parkowa, gdzie Hrabia Franz Hubert, chował ciała swoich zmarłych kochanek. Miał ich wiele, głownie były to służące. Relacje te często owocowały poczęciami, do których Hrabia nigdy się nie przyznawał. Jedna z ciężarnych z rozpaczy skoczyła z wieży, a inna powiesiła się w tym samym parku. Niektórzy wierzą, że duchy zmarłych wciąż są tam obecne.

Hrabia zmarł w 1937r zostawiając prawie przegrany w karty, zadłużony majątek. Co ciekawe, winda od czasu Jego śmierci nie działa. Ponadto, ci którzy próbowali ją naprawić, doświadczyli klątwy na mocy paktu, jaki kilkadziesiąt lat wcześniej Franz podpisał z samym diabłem. Pod koniec II wojny światowej przywieziono do pałacu w Mosznej cały dobytek z pałacu Winklerów w Berlinie i to wszystko zastała Armia Czerwona. Jak łatwo się domyślić, część wywieźli żołnierze, a resztę Polacy. W roku 1972 założono tam szpital, a później Centrum Leczenia Nerwic, które działało aż do 2013 roku. W związku ze wszystkimi historiami pałac ten od wielu lat uważany jest za rezydencję diabła.

 

Mimo to, obecni właściciele prowadzą tam hotel, który oferuje wieczorne ekstremalne zwiedzanie zamku. Poza zwykłym zwiedzaniem można zobaczyć podziemia, gdzie odbywały się tortury, wieżę, z której w akcie rozpaczy wyskoczyła jedna ze służek i przeklętą windę.

 

Ponieważ czasy są jakie są, przygotowałam Ci niespodziankę. Wirtualny spacer nie odda prawdziwego nastroju, ale nie wiadomo kiedy będzie można odwiedzić to miejsce osobiście. Dlatego udostępniam link do spaceru online tutaj

 

Mam nadzieję, że ten wpis był dla Ciebie ciekawy i zachęcił Cię do poznania historii miejsca, które planujesz kupić.

 

 

 

Autor: Karolina Wasilewska-Buraczyk

 


Masz pytania? Skontaktuj się z nami lub odwiedź najbliższe biuro Metrohouse.

+48 22 626 pokaż!

Wypełnij poniższy formularz:

Czy ten wpis okazał się przydatny? Udostępnij znajomym


Wyślij wiadomość mailem

Czy ten wpis okazał się przydatny?
Wyślij znajomym!


Wyślij wiadomość mailem

Nasi klienci powiedzieli

"Pani Aneta jest niezwykle profesjonalną, ale zarazem ciepłą osobą, nie mogłabym trafić na lepszego agenta. Angażuje się mocno i bardzo trafnie doradza, w moim przypadku zakup tzw. "dziury w ziemi" przerażał, ale dzięki Pani Anecie cały proces był dużo sprawniejszy i byłam spokojna o wszystkie elementy"

— Marta W, Kraków