2013-07-31

My Polacy tak mamy

oszustPółmetek wakacji. Sezon na wynajem mieszkań w pełni. I znów swoje żniwa rozpoczynają pseudo-biura nieruchomości, które tyle mają wspólnego z profesjonalnym pośrednictwem, co wino musujące z prawdziwym szampanem. Z informacji od naszych klientów wynika, że mechanizm jest cały czas ten sam. Parafrazując hasło Biedronki można powiedzieć: „My Polacy tak mamy. Wierzymy, że wynajem kawalerki w Warszawie może kosztować 500 zł miesięcznie”.

 

Ogłoszenia z dziwnie (podejrzanie) niskimi cenami są zamieszczane w prasie, w serwisach ogłoszeniowych w sieci tylko po to, aby skłonić niczego nieświadomego klienta do odwiedzin biura, gdzie rzekomo uzyska więcej informacji o ofercie. Na miejscu, owszem, dowiaduje się on, że oferta jest nadal aktualna, ale żeby otrzymać namiary na tę i inne atrakcyjne cenowo mieszkania musi wcześniej podpisać umowę i zapłacić za przekazanie adresu. Najczęściej nie więcej niż 300 zł. Opłata jest oczywiście bezzwrotna (jest to jasno podkreślone w umowie). Uzbrojony w listę mieszkań do wynajmu za pół darmo klient wyrusza w miasto. Pierwszy adres: nikt nie otwiera drzwi. OK, myśli, zdarza się. Wsiada w tramwaj, żeby odwiedzić drugie mieszkanie. Tam otwiera mu jegomość w dresach, który w niewyszukany sposób daje znać, że klient pseudo-agencji, zakłóca mu mir domowy. Klient myśli, pewnie jakaś pomyłka. Jedzie dalej. W trzecim mieszkaniu obecny najemca informuje, że oferta jest nieaktualna. Wreszcie za czwartym razem udaje się. Otwiera właściciel, oprowadza po mieszkaniu. Klient zmęczony, ale zachwycony. Ustalenie warunków wynajmu rozpoczyna od doprecyzowania ceny. 1000 zł za dwa pokoje na Ochocie to dobra cena. Właściciel wydaje się lekko zdziwiony. Ostatnio wprawdzie spuścił z ceny, ale do poziomu 1600 zł…  I tak to właśnie działa. Bardziej zdenerwowani klienci wracają do pseudo-agencji, otrzymują kolejne adresy i cały proces zaczyna się od nowa. W końcu z braku czasu zaczyna poszukiwanie na własną rękę pogodzony ze stratą kilkuset złotych. I najgorsze, że utwierdza się w przekonaniu, że tak działają pośrednicy.
 

W całej tej sytuacji najciekawsze jest, że od wielu lat nie znaleziono sposobu na walkę z pseudo-biurami pośrednictwa. Nie wykonują stricte usług pośrednictwa. Sprzedają tylko adresy z ogólnodostępnych źródeł, co dobitnie podkreślają w umowach z klientami. Nie można więc od nich żądać weryfikacji stanu prawnego nieruchomości (np. czy osoba podająca się za właściciela jest nim w istocie?). Co roku znajdują wielu zainteresowanych wynajmem, którzy liczą na znalezienie oferty za śmieszne pieniądze. My Polacy tak mamy….

Jak nie paść ofiarą takiego biura? Czytaj nasz artykuł.


Masz pytania? Skontaktuj się z nami lub odwiedź najbliższe biuro Metrohouse.

+48 22 626 pokaż!

Wypełnij poniższy formularz:

Czy ten wpis okazał się przydatny? Udostępnij znajomym


Wyślij wiadomość mailem

Czy ten wpis okazał się przydatny?
Wyślij znajomym!


Wyślij wiadomość mailem

Nasi klienci powiedzieli

,,Pan Łukasz Sadowski zasłużył na wiele pozytywnych komentarzy. Dziękujemy za wspaniałą obsługę, będziemy Pana polecać, ponieważ jest Pan bardzo kompetentny, profesjonalny i Firma powinna być z Pana dumna. Odezwiemy się ponownie ze zleceniem sprzedaży innej nieruchomości."

— Karolina G., Łódź